poniedziałek, 23 grudnia 2013

Święta, święta!

Brak śniegu za oknem powoduje, że staję się apatyczna. Nie potrafię cieszyć się ze zbliżającej Gwiazdki, kiedy za oknem panuje jesień. Nie czuję Ducha Świąt, chociaż mama do tej pory pichci w kuchni bożonarodzeniowe pyszności. Magiczna otoczka, zamiast unosić się w powietrzu, rozpłynęła się się gdzieś na grudniowym wietrze. Nawet stojąca w pokoju choinka trochę kuje w oczy.



Oto i ona :) Nie jest jakoś wybitnie śliczna, ale najgorsza też nie. Ubrałyście już swoje drzewka? Stawiacie w tym roku na sztuczną choinkę czy prawdziwą? Moja jest sztuczna, ale pachnie jak prawdziwa - popsikana została leśnym odświeżaczem do toalet :D :D Cóż za aromat!
Swoją drogą, prezenty spakowane? Mam nadzieję, że przynajmniej już coś kupiłyście i nie będziecie biegać jutro rano jak w gorączce po sklepach!


Tak więc, moje Kochane, życzę Wam zdrowych, pogodnych Świąt, pełnych miłości i szczęścia. Abyście dostały pod choinką wszystko, czego zawsze pragnęłyście. Spędźcie je z rodziną, bo przecież ona jest najważniejsza :) 
A na koniec prezent dla grzecznych dziewczynek :D


Wesołych Świąt! :*

wtorek, 17 grudnia 2013

Moje świąteczne zachciewajki :D

Witajcie moje Drogie :) Święta to czas prezentów. Pewnie niektóre z Was zrobiły już listę do Świętego Mikołaja. Zrobię więc i ja! Może tu zajrzy i będzie miał z głowy wymyślanie podarunków dla jednej z grzecznych dziewczynek :)
Wszystkie ceny produktów zaczerpnęłam z tej strony KLIK. Myślę, że to właśnie stamtąd mój Mikołaj je zamówi :)

1. Paletki Sleek



Od góry: Au Naturel i Ultra Matte Darks :) Paletki ze Sleeka są moimi ulubionymi produktami tego typu. Mają piękne głębokie kolory i nie oszukujmy się - są tanie. Kosztują 37,49 zł, tak więc za jeden cień wychodzi zaledwie 3 zł! Nic tylko brać. Mogą osypać się przy nakładaniu, toteż musimy dokładnie strzepać pędzel z nadmiaru kosmetyku. Ahh, byłabym zapomniała :D Aktualnie jest promocja na Au Naturel. Dostaniemy ją już za 30,90 zł.
2. E.L.F. Studio Shimmer Palette

Paletka czterech rozświetlaczy. Nie jest to coś niezbędnego, jednak napaliłam się na ten specyfik :D Kosztuje 19,90 zł.

3. Palatka Beauties Factory 



10 przepięknych róży zamkniętych w jednej paletce! Ogólnie to uwielbiam wszelkiego rodzaju palety. Kosmetyki nie walają się samopas po kosmetyczce i wszystko zawsze jest pod ręką. Cena to 34,90 zł. Czegóż chcieć więcej? :) 


4. E.L.F. Wet Gloss Lash & Brow Clear Mascara


Odżywka do brwi i rzęs. Ponoć włosiwo jest po niej nabłyszczone i zdrowe. Producent pisze, że utrzymuje brwi na miejscu przez cały dzień, a właśnie na tym mi najbardziej zależy. Kosztuje 9,90 zł. 

5. Revlon ColorStay 


Podkład do skóry suchej i normalnej.Na podanej przeze mnie stronie niespodzianka - możemy kupić go za 29,90 zł. Trochę obawiam się, że nie jest on oryginalny. Cóż, pożyjemy, zobaczymy :D  Pojemność podkładu - 30 ml. 

6. Revlon ColorBurst - Cherry Ice


Piękna czerwień, która zawsze będzie seksowna i uwodzicielska. 12,90 zł *.* <3

7. Pędzle Hakuro 



Ten mniejszy (H78, służący do blendowania) mam już w swojej kolekcji. Przydałby mi się jednak jeszcze jeden. Kosztuje 16,40 zł i jest wykonany z naturalnego, antyalergicznego włosia kozy bądź kucyka. W sam raz dla uczuleniowców i atopików. Pędzel H100 należy do pędzli typu kabuki. Kosztuje 39,90 zł. W przeciwieństwie do swojego młodszego kolegi wykonany jest z włosia syntetycznego. 

I to już koniec mojej zachciewajkowej listy. Jak Wam się podoba? Może podpatrzyłyście tutaj coś dla siebie? Koniecznie napiszcie mi o tym, czego Wy życzycie sobie w tym roku pod choinkę :) 
Buziaki :* 

niedziela, 15 grudnia 2013

PharmaCF Cztery Pory Roku - peeling i krem do rąk

Witajcie śnieżynki! :D Już niedługo święta, a we Wrocławiu śniegu jak nie było tak nie ma. A szkoda, bo tak lubię białą zimę. Z okazji zbliżającej się gwiazdki zrobiłam sobie w Hebe skromny prezent - zimowy zestaw do rąk. Tanioszka, bo wydałam 12 zł na naprawdę fajne produkty.


PharmaCF wypuściła dwie wersje pudełka Cztery Pory Roku - rozgrzewającą i regenerującą. Rozgrzewająca jest w niebiesko-białej kolorystyce, a regenerująca w czerwono-białej. Z tego co wiem wersja czerwona jest z żurawiną, mlekiem i miodem. Jednak nastawiona na mroźną zimę chciałam, wychodząc z domu, ogrzewać czymś ręce. I tak właśnie skusiłam się na przedstawiony powyżej zestaw. A co mówi producent i jakie jest moje zdanie? Przekonajcie się same :)

Zimowy krem do rąk


Zimą skóra rąk wymaga szczególnej pielęgnacji. Wiatr, mróz i duże różnice temperatur nasilają utratę wody i uszkodzenie warstwy lipidowej naskórka, co wywołuje uczucie dyskomfortu i nadmierne przesuszenie. 
Ochronny krem do rąk o działaniu regenerująco-natłuszczającym, przeznaczony jest do codziennej pielęgnacji skóry dłoni w okresie zimy.

Krem zawiera:
10% naturalnych olejów (masło shea, olej sojowy, olej sezamowy) o właściwościach natłuszczających, regenerujących i pielęgnujących,
4% ekstraktów z bawełny norweskiej i imbiru.
Nie zawiera parabenów. 

Skład: Aqua, Butyrospermum Parkii, Glycine Soja Oil, Cetearyl Alcohol, Petrolatum, Stearic Acid, Glycerin, Sesamum Indicum Seed Oil, Glyceryl Stearate, Peg- 100 Stearate, Propylene Glycol, Eriophorum Spissum Flower/ Stem Extract, Gossypium Herbaceum Seed Extract, Zingiber Officinale Root Extract, Phenoxyethanol, Caprylyl Glycol, Benzyl Alcohol, Ceteath- 20, Parfum, Carbomer, Sodium Hydroxide, Disodium Edta, Lecithin, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Hydrogented Palm Glyceerides Citrare, Potassium Sorbate, Sorbic Acid, Benzyl Salicylate, Cinnamal, Citral, Eugenol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool.

Według mnie krem godny polecenia. Ma lekki zapach z delikatną nutką imbiru. Możliwe, że pachnie też bawełną norweską, ale nie wiem jaki ta ma zapach :D Faktem jest to, że rozgrzewa. Dobrze też nawilża. Myślę, że na zimę jest idealny. Ciekawostką jest to, że użyty po peelingu całkowicie zostaje przytłoczony przez jego zapach. Wtedy w ogóle go nie czuć. Jednak bardzo dobrze te dwa kosmetyki ze sobą współgrają pozostawiając skórę nawilżoną. Nie jest zbyt rzadki, ani zbyt gęsty. Szybko się wchłania. Jego pojemność to 75 ml - pasuje w sam raz do torebki.




Zimowy peeling do rąk



Skład: Maris Sal, Paraffinum Liquidum, Petrolatum, Glycine Soja Oil, Glyceryl Stearate Se, Cetearyl Alcohol, Sesamum Indicum Seed Oil,  Butyrospermum Parkii, Silica, Sodium Lauroyl Sarcosinate, Parfum, Tocopheryl Acetate, Capsicum Fruyescens Fruit Extract. 

Bardzo, bardzo przyjemny specyfik. Megaaa mocno pachnie papryką/pieprzem. Ma 50 ml, ale jest wydajny. Jest tłusty i gruboziarnisty. Po zmyciu zostawia na rękach ostry zapach i przyjemną, oleistą otoczkę. Jedyną wadą jest to, że kiedy mamy rany na rękach to zaczynają piec. Poza tym szczegółem naprawdę godny polecenia! 



Tak więc, jeżeli jesteście zmarzluchami jak ja, to pędźcie szybko do sklepu i zaopatrzcie się w to cudo! Naprawdę polecam :) 

środa, 4 grudnia 2013

Pomadka INGLOT - czy warto?

Witajcie Robaczki :) I znowu piszę post o wiele później niż zamierzałam. Studia mnie wykańczają. Nie dość, że niektóre zajęcia to same głupoty to jeszcze trzeba się do nich przygotowywać. Listopad minął mi pod znakiem kolokwiów i zaliczeń. Moje lenistwo zostało znacznie nadszarpnięte kiedy musiałam siedzieć po nocach i zakuwać. Poza tym uważam, że studia są naprawdę mega niesprawiedliwe. Dużo zależy od naszego szczęścia i humoru prowadzącego. Przykład z ostatniego egzaminu - grupa I miała pytania mega łatwe, a II takie, że nie wiadomo było o co chodzi już w samej treści pytania! Ale no cóż - studia. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo.
A teraz czas na gościa specjalnego! :D



Przedstawiam Wam pomadkę o numerku 916 z Inglota. Od kiedy zobaczyłam na youtubowym kanale RGP szminkę z Maca w odcieniu fioletu uznałam, że muszę ją mieć! Niestety wydać około 80 zł na pomadkę to dla studentki spory wydatek. Nie oszukujmy się - to droga inwestycja. Obiecałam sobie, że kiedyś zafunduję sobie taki luksus, ale to jeszcze nie teraz. Nigdzie też nie mogłam znaleźć zamiennika z Nyxa. Aż w końcu dopadłam coś podobnego na stoisku Inglota w Galerii Dominikańskiej. Zakochałam się od razu w tym pięknym fiolecie! Cena była dość standardowa - 20 zł. Jednak czy moja miłość do koloru przełożyła się na miłość do pomadki? Niekoniecznie.
Nie można zaprzeczyć, że szmineczka ma plusy. Lekko się mieni, na ustach widać maleńkie drobinki brokatu. Co prawda polowałam na całkiem matowy fiolet, ale ten też mi się podoba. Nie wysusza, nie podkreśla suchych skórek. Pachnie dość przyjemnie - zapach kojarzy mi się z Mambą :) Opakowanie jest czarne, klasyczne i solidne.


Niestety mamy też minusy. Bardzo szybko schodzi z ust. Po 1,5 h nie ma po niej śladu. Poza tym ściera się podczas jedzenia i picia. Kiedy pijemy odbija się na szklance.
Jednym słowem kolor naprawdę śliczny i na ustach wygląda bosko, ale jakość nie powala. Niestety.
Miałyście już do czynienia z pomadkami z Inglota? A jeśli znacie jakieś trwałe pomadki w przystępnych cenach to dajcie znać.

LinkWithin