poniedziałek, 2 września 2013

Mój pierwszy i prawdopodobnie ostatni GLOSSYBOX

Cześć robaczki :) Oglądając vlogi dziewczyn na YT postawiłam, że raz się żyje i pod wpływem impulsu zamówiłam swojego pierwszego GLOSSYBOX'a. Może gdybym nie zrobiła tego w sierpniu miałabym inne zdanie o ,,cudownym pudełeczku’’. No ale zamówiłam sobie prezent urodzinowy. I to, co dostałam, trochę mnie rozczarowało.


Problemy zaczęły się już na firmie kurierskiej. Dzień wcześniej, po godzinie 18, dostałam wiadomość, że następnego dnia pan z paczuszką zapuka do mych drzwi. Niestety nie miałam być tego dnia w domu, więc z samego rana zadzwoniłam do firmy X, aby prosić o inny termin dostarczenia paczki. Kiedy w końcu się dodzwoniłam bardzo miła pani poinformowała mnie, że to żaden problem i paczka zostanie doręczona następnego dnia. Jakie było moje zdziwienie kiedy wieczorem wróciłam do domu, a pudełko stało pod drzwiami na szafce na buty... No przepraszam, ale tak się nie robi. Nie dość, że zadzwoniłam tam i kobieta zapewniła mnie, że doręczyciel dziś nie przyjedzie, to on przyjechał i jeszcze zostawił przesyłkę sąsiadom - zupełnie obcym mi ludziom. A jeśli nie miałabym z nimi dobrych stosunków i nie oddaliby mi paczki to co wtedy? Tak się nie robi.. Wróćmy do tematu :D . Pudełko naprawdę mi się podoba, czego niestety nie mogę powiedzieć o jego sierpniowej zawartości. 6 produktów, z czego 3 są pełnowymiarowe, plus prezent od GLOSSYBOX'a. Dodatkowo firma wypuściła 100 Lucky Box'ow, w którym szczęściary mogły znaleźć prezent od MONASHE – w tym przypadku były to między innymi paski i okulary. A oto co znalazłam w środku: 
- 15 % rabatu na cały asortyment sklepu internetowego WWW.YASUMI.EU, który mogę komuś oddać, gdyż nie ma tam nic co mnie zainteresowało
- ANATOMICALS Spray Misty For Me (pełny produkt)
- AUSSIE Miracle Moist Shampoo
- AUSSIE 3 Minute Miracle Reconstructor
- AVON Tusz do rzęs Mega Effects (pełny produkt)
- YASUMI Express Shaker Mask + Soft Shaker (pełny produkt)
- GLOSSYBOX Pędzel do bronzera i różu

          
     

Ogólne wrażenia są takie sobie. Można powiedzieć, że dupci nie urywa. GLOSSYBOX zupełnie zlekceważył ,,profil piękności’’, który wypełniłam po rejestracji. Podałam tam datę swojego urodzenia, a w pudełku otrzymałam ,,maskę przeznaczoną dla skóry z widocznymi pierwszymi oznakami starzenia się oraz wymagającej regeneracji’’ O.o … Wypełniłam ankietę, a dostałam produkt przeznaczony dla osoby starszej niż jestem. Jestem rozczarowana, choć maskę wypróbuję na pół z mamą.  Byłabym naprawdę zadowolona z tego kosmetyku, gdyby był on dostosowany do mojego wieku i potrzeb.




Następne co dostałam do szampon i odżywka firmy AUSSIE. Oba produkty dostępne są w Rossmannie. Na jedno to dobrze, gdyż nie ma problemów z dostaniem kosmetyku. Jednak wolałabym dostać zamiast nich coś, czego nie ma w naszych drogeriach, ale mnie zainteresuje i przetrząsnę Internet, aby to zdobyć. Bądź coś z kolorówki.


Dodatkowym minusem jest skład obu produktów między innymi: SLS oraz uczulający mnie sodium benzoate. Nie znam się zbytnio na składach i na substancjach, których nie powinno być w kosmetykach. Kupuję takie produkty, w których wiem, że nie ma benzoesanu sodu i SLS. Ponadto do kupna skłania mnie jeśli na produkcie napisane jest, że nie zawiera on parabenów. Nie umiem jednak odszyfrowywać etykiet, dlatego wklejam te zdjęcia.



Nie mogę zaprzeczyć, że oba produkty bardzo ładnie pachną. Szampon przypomina mi zapachem gumę balonową, jest rzadki, ciągnący się. Odżywka ma słabszy zapach, ale podobnie jak szampon ma rzadką konsystencję. Ze względu na skład nie będę ich stosować i powędrują do mojej mamy.


Tak naprawdę to, co mnie ucieszyło w sierpniowym GLOSSYBOX'ie, to tusz do rzęs marki AVON. Jestem fanką kolorówki! Tusz ten to coś nowego. Po przetestowaniu go wiem, że sama go nie kupię, gdyż lepiej radzę sobie z normalną szczoteczką. Tą parę razy trafiłam sobie do oka. Jest to dobry produkt, faktycznie sprawia, że rzęsy są bardzo czarne i wydaje się, że jest ich więcej. Nie kruszy się. Ale tak jak już pisałam szczoteczka mnie do końca nie przekonuje. Skleja rzęsy i łatwo można ubrudzić sobie powiekę. Jeżeli zmienię o nim zdanie to dam wam znać, może po prostu moje łoś-łapki nie potrafią się z tym obchodzić. Zdecydowanie wolę zielony tusz marki WIBO.
                     

            
Co do mgiełki z ANATOMICALS to sama nie wiem co myśleć. Nie uczula mnie i faktycznie sprawia, że moja sucha skóra wydaje się nawilżona. Jednak muszę przyznać, że zapach nie powala, a wręcz odstrasza. Myślę, że zużyję ją pryskając sobie nogi, bo według mnie do twarzy się nie nadaje - właśnie ze względu na swój niby ,,lawendowy’’ aromat . Lawendy nie wyczułam. Niestety. Słabiutka 3 dla tego produktu.


Ostatnie, co znalazłam, to pędzel marki GLOSSYBOX. Syntetyk, zapach ma brzydki, a do tego gubi włosy. Nie mam pojęcia co z nim zrobię. Producent twierdzi, że nadaje się do bronzera i różu. Mi nie sprawdził się ani do różu, ani do bronzera, ani do pudru transparentnego. Jest bo jest, pewnie będzie sobie leżał nieużywany.


Podsumowując – jestem rozczarowana, bo nastawiając się na coś fajnego niestety czuję się oszukana. Te 49 zł wydane na pudełeczko mogłam przeznaczyć na coś innego, wiedząc co kupuję, a nie zamawiając w ciemno. Na razie szansy GLOSSYBOX'owi nie daję i nie subskrybuję go już, aczkolwiek jeżeli zobaczę w sieci zawartość, która mi się spodoba to myślę, że byłabym skłonna je zamówić. Najbardziej spodobało mi się samo opakowanie - różowe i kobiece pudełko, z dość twardego materiału. Idealne na mój zapas lakierów do paznokci! :)

LinkWithin