Witajcie w nowym roku! :) Macie już jakieś postanowienia noworoczne? Ja swoją listę postanowień zrobiłam. Jednym z jej punktów jest zapuszczenie zdrowych i pięknych włosów. Za swoje kłaczki wzięłam się trzy miesiące temu. Oczy otworzyło mi to zdjęcie:

Zrobione było 7.11.2013 roku. Jak widać włosy były baaaardzo suche i zniszczone. Nie mogłam znaleźć odpowiedzi dlaczego tak wyglądają. Nie suszyłam ich suszarką (oczywiście zdarzały się dni, kiedy miałam nóż na gardle, bo musiałam wychodzić i je dosuszałam - jednak coś takiego bywało może 2 razy w miesiącu), w ogóle ich nie prostowałam i po każdym myciu używałam odżywkę bądź maskę. Na sam koniec wcierałam w nie jeszcze serum z Biovax'a A + E. Jednak stan moich włosów się nie poprawiał. Plątały się i kruszyły. Kiedy czesałam się nad zlewem znajdowałam w nim pełno połamanych włosków. Szczerze mówiąc byłam załamana. Odstawiłam Biovax'a po przeczytaniu, że moje włosy mogą mieć za dużo protein. Zaczęłam od czasu do czasu olejować włosy olejkiem kokosowym i jojoba. Takie były efekty po miesiącu nieregularnej pielęgnacji:

Zdjęcie z dnia 04.12.2013 roku. Jak widać włosy trochę odżyły. Nie są dłuższe niż w poprzednim miesiącu, ponieważ tego dnia, kiedy było zrobione zdjęcie, podcięłam końcówki. Muszę dodać, że od pewnego momentu (przykry incydent u fryzjera, kiedy to fryzjerka z moich długich do połowy pleców włosów zrobiła poszarpaną szopę do łopatek - w czerwcu 2012 roku) podcinałam włosy sama, nożyczkami zakupionymi w sklepie ze sprzętem fryzjerskim. Teraz wydaje mi się, że robiłam coś źle, ponieważ włosy bardzo szybko na nowo się rozdwajały. 3 grudnia zaczęłam pić pokrzywę i regularnie olejować włosy. Efekty:

Zdjęcie trochę naruszone, za co przepraszam. Robione było na szybko, zaraz przed moim wyjściem, dnia 03.01.2014 roku. Włosy są krótsze niż w poprzednich miesiącach, gdyż odstawiłam podcinanie końcówek w domu i udałam się do zaprzyjaźnionej fryzjerki mojej mamy - 28 grudnia. Moje proste włosy zostały skrócone i wycieniowane przy twarzy. Teraz sama widzę, że włosy są zdrowsze i odżywione. Jako, że skończył mi się zarówno olej kokosowy jak i jojoba (nie dziwcie się, nie miałam pełnych buteleczek :D) wprowadziłam do pielęgnacji olejek arganowy. To był strzał w dziesiątkę! Brakujący element układanki. Włosy nie plączą się i coraz mniej kruszą. Moja obecna pielęgnacja polega na wsmarowaniu we włosy olejku arganowego, potrzymanie go jakiś czas na głowie, umycie włosów i użycie odzywki bądź maseczki (odstawiłam Biovax'a). Kiedy kłaczki wyschną wmasowuje w nie tylko odrobinkę olejku, żeby ich nie przeciążyć. Uważam, że zmiana naprawdę jest widoczna, a Wy co sądzicie?
Pozdrawiam :)
P.s.: Mam nadzieję, że dobrze bawiłyście się w Sylwestra!